Facebook - polub nas!

Znajdź skrytkę!

Polecamy

Filmy

Meksyk - przygoda na Jukatanie

Naszą meksykańską przygodę zaczeliśmy na Jukatanie lądując w Cancun. Potem było plażowanie w Playa del Carmen, nurkowanie z żółwiami w Akumal, rowery w Tulum, cenoty, które w wierzeniach Majów były łącznikiem z kraina umarłych i prekolumbijskie maisto Majów Chichen Itza oraz niesamowity cmentarz w Pomuch...

PLAYA DEL CARMEN

Od razu po przylocie do Cancun trafilismy do Playa del Carmen. Playa del Carmen to serce Riwiera Maya, która ciągnie się przez 140 kilometrów od Isla Blanca aż po Punta Allen. To trzecie obok Cancun i Tulum popularne wśród turystów miasto. W nie tak odległej przeszłości miasteczko było niewielką wioską rybacką, którą zamieszkiwało zaledwie 1500 osób. Od lat dziewięćdziesiątych liczba mieszkańców zaczęła gwałtownie wzrastać, a dzisiaj w Playa del Carmen żyje aż 600 tysięcy mieszkańców.
Jedną z głównych turystycznych atrakcji (oczywiście nie licząc plaż i lazurowej wody) w Playa del Carmen jest spacer miejską promenadą o nazwie Piąta Aleja. To jedna z najbardziej popularnych części miasta, gdzie można zjeść tu posiłek lub kupić kilka pamiątek. Znajdziecie tam zarówno małe sklepiki i rozstawione stoiska na których tutejsi mieszkańcy handlują swoimi wyrobami, jak i galerie handlowe. Oczywiście poza wielobarwnymi straganami mnóstwo tam barów i restauracji gdzie można posłuchać muzyki na żywo. Życie na ulicy tętni tu od rana do nocy... Quinta Avenida rozciąga się na pięć kilometrów, a ponieważ jest tuż obok lokalnych plaż jest gdzie zrobić przerwę i odpocząć ;)
Przy plaży Parque Fundadores, w parku Ojców Założycieli znajduje się symbol miasta – Portal Maya - rzeźba wykonana z brązu. Został postawiona w 2012 roku przed rozpoczęciem się Nowej Ery Majów - w hołdzie dla Majów. Zdobią go dwa pierścienie pochodzące z archeologicznych wykopalisk – majańskich boisk piłkarskich. Przedstawia dwie trzymające się za ręce postacie kobiety i mężczyzny, które stają do gry w piłkę (juego de pelota – słynna majańską gra). Ciekawostką jest, że data wyryta na pomniku – 21.12.12 nawiązuje do końca kalendarza wymyślonego przez Majów, który uwzględniał 5126 lat. Portal Maya liczy 16 metrów wysokości, a wznoszący się łuk stanowi wejście na miejską plażę i jedno z najpopularniejszych miejsc do pamiątkowych zdjęć :)

Playa del Carmen - Portal Maya

ZATOKA AKUMAL

Jadą do Tulum zatrzymaliśmy się na przepięknej plaży w Akumal. Akumal w języku Majów oznacza miejsce żółwi i wszystko się zgadza – to tutaj można nurkować na rafie koralowej i obserwować pływające żółwie. właśnie ta nazwa jest w 100% adekwatna do tego miejsca. Nurkując w przezroczystej, ciepłej wodzie można obserwować pływające żółwie i niesamowitą rafę koralową. Od 1993 roku Zatoka Akumal znajduje się pod specjalną ochrona gdyż gniazdują tam dwa z sześciu zagrożonych wyginięciem gatunków – żółw karetta i żółw zielony (więcej informacji znajdziesz na stronie Centro Ecological Akumal). Dlatego aby móc podziwiać te piękne stworzenia pod wodą należy wybrać się na wycieczkę z przewodnikiem – spowodowała to lawinowo rosnąca ilośc turystów... Niedozwolone jest używanie kremów do opalania (obowiązkowy prysznic przed nurkowaniem), a podczas pływania nie można używać płetw – obowiązkowa za to jest kamizelka ratunkowa. Wyruszyliśmy więc łodzią nieco dalej od brzegu, a później płynąc za naszym przewodnikiem w poszukiwaniu żółwi – i były, czekały na nas spokojnie skubiąc morską trawkę ;)
Po snorkowaniu z żółwiami znalazł się jeszcze oczywiście czas na plażowy foczing pod palmami :)

Na plaży w Akumal

 Żółwie w Akumal

TULUM

Kto nie słyszał o Tulum - śpiewał o nim nawet Stachura... Jeszcze kilkanaście lat temu było to spokojne miasteczko nad Morzem Karaibskim wypełnione garstką joginów i hipsterów a dzisiaj to jeden z najprędzej rozwijających się kururtów na świecie. To jedno z większych miast założonych między XIII i XV wiekiem przez Majów. Był to niegdyś ważny ośrodek religijny i handlowy. Położone było na szczycie 12 -metrowego klifu i otoczone murami, które miały chronić przed najazdami wrogów. Ruiny oryginalnego ośrodka Majów zachował się do dnia dzisiejszego i jest to jedno z ważniejszych miejsc turystycznych w całym Meksyku. I mimo tak dużej popularności Tulum wśród wszelkiej maści podróżników z całego świata miejsce zachowało swój oryginalny klimat - nie ma tutaj wielopiętrowych budynków ani ogromnych resortów, ale sympatyczne hoteliki i noclegi w cabañas, czyli drewnianych domkach na plaży i nie tylko… I do takiego właśnie hoteliku z drewnianymi domkami otoczonych roślinnością jak w dżungli dotarliśmy poźnym popołudniem z Akumal.
Rankiem na wypożyczonych w naszym hoteliku rowerach ruszyliśmy na przejażdżkę po Tulum – jak się okazało to chyba najlepszy do poruszania się po mieście środek transportu. Były i ścieżki rowerowe, wąskie uliczki i dziurawe asfalty – tak dotarliśmy do plaży Tulum. W mieście jest niewiele bezpłatnych plaż, a kilkukilometrowa plaża Tulum ciągnie się z w Zona Hotelera i jest prywatna. Wejście jest szczelnia zabudowane infastrukturą hotelową i dostęp do niej mają gości hotelowi i korzystający z beach clubów – tak trafiliśmy do raju… Woda była tak turkusowa, że aż nierealna, niczym podkręcona w Photoshopie. Piasek tak biały, że wyglądał jak śnieg. A do tego wysmukłe palmy kokosowe… Jednym słowem królestwo foczingu :)
Na koniec złapała nas tropikalna ulewa ale kto by tam na to zwracał uwagę..., a dzień w Tulum zakończyliśmy pysznym obiadkiem w rybnej restauracji :)

Rowerem po Tulum

 Tulum

CENOTA CHOO HA

Około 50km od Tulum w pobliżu starożytnych ruin Majów w Coba znajdują się trzy leżące obok siebie podziemne cenoty: Tamach Ha, Multum Ha i najmniejsza z nich cenota Choo Ha. Nazwa tej cenoty tłumaczy się w języku Majów jako „kapiąca woda” – faktycznie wewnątrz pełno formacji skalnych z których kapie woda :) Przez niewielkie, około czterometrowe wejście schodami w dół schodzi się do oświetlonej jaskini ! W tej cenocie znajduje się słodkowodne jeziorko w którym można wziąć orzeźwiającą kąpiel. Woda jest krystaliczna i co ważne nie ma tam tłumów ludzi. Świetne miejsce i chyba nasz pierwsza kąpiel w jaskini :)

Cenota Choo Ha

STAROŻYTNE MIASTO MAJÓW - CHICHEN ITZA

Chichén Itzá to prekolumbijskie miasto Majów, które w 1988 roku zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. To również jeden z Siedmiu Cudów Świata i jedna z najważniejszych atrakcji Meksyku. Majowie zbudowanli miasto na początku naszej ery, a jego nazwa pochodzi z czasów przedkolumbijskich i w języku Majów oznacza Źródła Ludu Itzá lub Wrota do studni Itzá. Jednak jego największy rozkwit przypada na X-XI wiek. Podbili je wówczas Toltekowie i doprowadziło to do przenikania się kultury Tolteków z kulturą Majów. Miasto przetrwało do 1250 roku - jedna z hipotez mówi, że wyschły zbiorniki zaopatrujące miasto w wodę (jeden ze zbiorników służył jako miejsce składania ofiar drugi zaś zaopatrywał mieszkańców w wodę pitną), a jego mieszkańcy przenieśli się nad wybrzeże do Tulum. Kiedy na Jukatan przybyli Hiszpanie, miasto Chichén Itzá w Meksyku było już opuszczone. I choć planowano zrobić tam jedno z nowohiszpańskich miast, nigdy nie doszło to do skutku. Ruiny wielkich świątyń powoli obrastały roślinnością, aż w połowie XIX wieku zostały ponownie odkryte przez dwóch podróżników: pochodzącego z New Jersey prawnika Johna Lloyda Stephensa oraz irlandzkiego architekta Fredericka Catherwooda.
Na terenie kompleksu znajduje się 30 różnych budowli – ale najważniejszym zabytkiem jest Świątynia Kukulkana (El Castillo). To typowa piramida, która różni się od tych egipskich ściętym wierzchołkiem. Poświęcona jest Ponadto odkryto, że wewnątrz świątyni znajduje się jeszcze jedna, mniejsza piramida a pod nią cenota! Ta niezwykła, najbardziej chyba rozpoznawalna piramida ma 24 metry wysokości, ze znajdująca się na szczycie świątynią poświęconą Kukulkanowi – 30 m! Kukulkan to bóg przychylny ludziom, symbolizujący pracowitość i wiedzę. Na jej szczyt prowadzą schody z 4 stron świata, których łączna liczba wynosi 364 (po 91 z każdej strony), zaś 365 stopień (liczba dni roku słonecznego) stanowi wejście do świątyni. Przy schodach znajdują się 52 płyty kamienne, które u Majów są odzwierciedleniem jednego cyklu życia. Z kolei każda z dziewięciu platform przedzielona jest schodami na dwie części. W ten sposób wychodzi liczba 18, która odpowiada liczbie miesięcy w kalendarzu Majów. Dzięki temu Majowie wiedzieli kiedy rozpocząć siewy, żniwa lub obchodzić ważne uroczystości. Czyli dla Majów Świątynia Kukulkana była także kalendarzem… Ciekawe zjawisko ma tu miejsce podczas równonocy wiosennej i jesiennej - zachodzące słońce pada na zbocze piramidy w taki sposób, że daje się wówczas dostrzec kształt, który przypomina spełzającego ze szczytu węża...
Miasto jest potężne i oprócz tej najbardziej znanej piramidy zobaczycie tam inne budowle – kolejna to Świątynia Wojowników. Pochodzi ona z tego samego okresu co piramida El Castillo. Świątynia została zbudowana przez Tolteków, którzy żyli tu z ludem Itza i jest odwzorowaniem świątyni z miasta Tula będącej stolicą Tolteków. Poświęcona jest tolteckiemu bogowi deszczu – Chac Mola, któremu w ofierze składano ludzkie serca… Ogromne wrażenie robi tysiąc kolumn zbudowanych w kształcie pierzastego węża. Nieopodal znajduje się Tzompantli – czyli platforma czaszek. Kamienne ściany budynku zostały ozdobione czterema rzędami czaszek, które prawdopodobnie przedstawiają odcięte głowy jeńców, którzy zostali złożeni w ofierze.
Na terenie miasta znajdowały się dwie cenoty (nie licząc tej pod piramidą) – jedna służyła do zaopatrywania w wodę, druga zaś - święta cenota służyła do składania ofiar. W ramach kultu ofiarowanego bogu wody Majowie składali ceremonialne ofiary wrzucając do studni wiele cennych przedmiotów. Później zaś wprowadzili praktykę składania ofiar z ludzi. Po jednej stronie południowego brzegu studni zbudowano platformy na dwóch poziomach, które być może służyły jako miejsca siedzące dla świadków ceremonii. Obok można zobaczyć ruiny budynku zaadaptowanego na łaźnię parową, gdzie przypuszcza się, że ofiary zostały oczyszczone. Jest to swego rodzaju nekropolia - do dziś w cenocie znaleziono ponad 200 ciał, klejnotów, ceramiki i sztuk złota.
W mieście znajduje się także boisko do gry w piłkę - pelotę… Gra w pelotę była bardziej ceremonialnym rytuałem niż sportem i prawdopodobnie reprezentowała symboliczne odtworzenie mitycznej walki między nocą a dniem – jest uznawana za najstarszą grę zespołową na świecie! Boiska budowano przy głównych placach i świątyniach. Podobnie jak te dzisiejsze miały murawę i prostokątny kształt. Na dłuższych krańcach znajdowały się proste bądź ukośne, kamienne ściany, na których umieszczono kosze – obręcze o średnicy około 90 cm. Zadaniem graczy było przerzucenie piłki przez obręcz zawieszoną nawet 6 metrów nad ziemią. Zadanie nie było łatwe, ponieważ piłka ważyła 5kg… Ale gracze byli niewolnikami, których po meczu zabijano w ramach rytuałów religijnych, więc często walczyli o życie...
Majowie badali Słońce, Księżyc i Wenus, a ich obserwacje obejmowały niektóre widoczne ciała, takie jak Merkury, Mars i inne gwiazdy. Ich kapłanom, największym astronomom tamtych czasów, udało się z wielką dokładnością obliczyć zaćmienia Słońca i Księżyca, wschody i zachody Wenus oraz ruchy gwiazd i planet, a także rok słoneczny. Nawet dzisiaj naukowcy są zdumieni rozwojem astronomii Majów. Dla starożytnych Majów astronomia i kosmogonia były ściśle powiązane w ich mitycznej koncepcji wszechświata – a w Chichen Itza znajdowało się wysokie na 60m obserwatorium astronomiczne El Caracol.
Będąc w Chichen Itza, patrząc na lata w których powstało i rozkwitało to miasto, można sobie uświadomić jak genialną i rozwiniętą cywilizację tworzyli Majowie…

Chichen Itza - Świątynia Kukulkana (El Castillo)

Chichen Itza - gra w pelotę

 Chichen Itza - pamiątki z Meksyku

CENOTA IK KIL

Wiadomo, że Półwysep Jukatan to bogactwo zjawisk krasowych – cenot. Znajduje się tam około 7 000 takich cudów natury. Jedna z nich, naturalna studnia krasowa Ik Kil znajduje się w pobliżu starożytnego miasta Majów – Chichén Itzá. Podobno Ik Kil było miejscem ich wypoczynku - królowie zażywali tu kąpieli i medytowali. oraz korzystali z piękna otaczającej ich przyrody. Te niezwykłe wodne zbiorniki zajmowały bardzo ważne miejsce w życiu Majów. Wierzyli oni, że cenoty są punktem łączącym świat żywych oraz umarłych i stanowi wejście do innego świata – Xibala. Majowie byli przekonani, że wapienne studnie zamieszkuje bóg wody, roślinności, deszczu i burzy.
Pierwotnie w miejscu Ik Kil znajdowała się zalana wodą jaskinia. Gdy spadające deszcze wnikały coraz to głębiej w powstałe szczeliny, odsłonięte wapienie były bardzo podatne na wodną działalność, w wyniku czego wydrążone zostały większe groty o unikalnych skalnych naciekach, które wraz z ociepleniem zostały wypełnione wodą. Z upływem lat, w wyniku erozji, rośliny zaczęły wbijać swoje korzenie w poszukiwaniu wody, a sufit stawał się coraz cieńszy. Z czasem powstał naturalny otwór doprowadzający światło dzienne do głębokiej studni, otoczonej pionowymi skałami. Efekt jest wspaniały - z powierzchni Ik Kil wygląda jak wydrążona w ziemi dziura o okrągłym kształcie. Ale co, co najlepsze znajduje jest pod ziemią - utworzona studnia ma około 70 metrów głębokości, z czego 27 metrów wypełnia woda. Wnętrze porastają zielone pnącza wraz ze zwisającymi lianami tworząc zjawiskowy widok. Pływając zdaje się, że w dół spada wodospad zieleni. Miejsce jest udostępnione do kąpieli dla turystów, a do poziomu wodnej tafli są wydrążone schody. Bez problemu więc można skorzystać z uroków tego naturalnego basenu, a w wyznaczonych miejscach można wykonywać skoki do wody :)

Cenota Ik Kil

 Cenota Ik Kil

MERIDA

Do Meridy dotarliśmy wieczorem - już po zmroku, po zwiedzaniu Chichen Itza. To 800 tysięczne miasto jest stolicą meksykańskiego stanu Jukatan, a niegdyś była stolicą jednego ze szczepów Majów zwaną Ti’ho’. W 1542 roku podbił ją na czele swoich oddziałów major Francisco de Montejo zwany „el Mozo” i założył kolonialną Méridę. Serce miasta do którego dotarliśmy stanowi duży kwadratowy plac wypełniony zielenią i to od czasów najdawniejszych, ponieważ również przed najazdem hiszpańskich konkwistadorów stała w tym miejscu piramida świątynna oraz pałac władcy. Olbrzymia piramida Baklu’mchan miała boki po 120 m długości i szerokości oraz wysokość 10 m – rozebrano ją, a z budulca powstał klasztor franciszkanów oraz twierdza San Benito. Obecnie to Plac Niepodległości – Plaza de Independencia, lub krótko Plaza Grande – Wielki Plac. Stoją to najważniejsze zabytkowe budowle miasta - po wschodniej stronie placu, w miejscu w którym w przeszłości była świątynia Majów, stoi katolicka katedra Św. Ildefonsa – Catedral de San Ildefonso. Podobno to najstarsza katedra w całej Ameryce, zbudowana została w latach 1561 – 1598 przez setki robotników majskich, a budulcem były przede wszystkim kamienie ze zburzonej przez najeźdźców świątyni Majów. Po zachodniej stronie placu wznosi się ratusz – kolejna z najważniejszych w mieście budowli. Palacio Municipal zbudowano w roku 1542 - ma on dwupoziomowy portal arkadowy oraz wysoką czteropiętrową wieżę na planie zmniejszających się ku górze kwadratów. To z jego balkonu na I piętrze proklamowano w 1821 roku niezależny stan Jukatan. Czwartą, czyli północną stronę Plaza Grande, zajmuje najmłodsza z wartych uwagi w tym miejscu budowli - to zbudowany w 1892 r. na miejscu dawnego pałacu gubernatorów kolonii, Pałac Rządowy – Palacio de Gobierno.
Zagłębiliśmy się także w uliczki miasta gdzie natknęliśmy się na żywą biżuterię - do jej wykonania wykorzystywane są żywe chrząszcze. Do owadów przyklejane są kamienie ozdobne oraz łańcuszek uniemożliwiający ucieczkę. W ten sposób powstaje broszka z żywego chrząszcza. Legenda mówi, że broszki z chrząszczami wywodzą się z dawnej historii o księżniczce zakochanej w mężczyźnie niższego stanu. Kochanek został zamieniony w lśniącego chrząszcza, aby księżniczka mogła cały czas mieć go u swojego boku. Legenda, legendą ale lepiej byłoby gdyby chrząszcze pozostały w swoim naturalnym środowisku...

Merida - ratusz Palacio Municipal

 Merida - żywa biżuteria

CELESTUN

Celestun to małe miasteczko rybackie, liczy bowiem ledwie kilka tysięcy mieszkańców. Ma jednak swój niepowtarzalny portowo - nadmorski klimat. Turyści przyjeżdżają tu na chwilę zobaczyć stada flamingów na rzece Ria Celestun - ciche, spokojne i urokliwe miejsce, gdzie czas płynie zdecydowanie wolniej… Meksyk :) Oczywiście Celestun słynie także ze swoich plaż nad Zatoką Meksykańską, które mają drobny, śnieżnobiały piasek i turkusową wodę – więc byłi foczing - vamos a la playa :)
Miasteczko otoczone jest lasami namorzynowymi w ujściu rzeki Ria Celestun – utworzono tam rezerwat biosfery. Lasy namorzynowe zajmują aż 59% powierzchni rezerwatu - są jednocześnie jednym z najbardziej produktywnych ekosystemów na ziemi i głównym obszarem zimowania ogromnej populacji flamingów różowych, miejscem schronienia i wylęgu czterech gatunków żółwia morskiego, zagrożonych wyginięciem gatunków krokodyli i ptaków morskich gniazdujących w rezerwacie oraz ptactwa migrującego, które w Celestun zimuje. Prawdziwy raj dla ptaków - i nam udało się zobaczyć flamingi :)

Merida - ratusz Palacio Municipal

 Merida - żywa biżuteria

POMUCH

Meksykańskie Dia de Muertos jest wesołe i kolorowe – symbole śmierci, ołtarzyki, chleb zmarłych i parady – ale w niewielkim miasteczku Pomuch na Jukatanie jest nieco inaczej – zmarli opuszczają groby... Dotarliśmy tam z Celestun nieco przed zmierzchem, więc klimat był nieco niesamowity. Tam na niewielkim cmentarzu rdzenni Majowie zamieszkujący Pomuch otwierają groby i wyjmują kości swoich bliskich by je oczyścić, a następnie wymieniają całun pogrzebowy na nowy – są to specjalnie wyhaftowane obrusy, zaś szczątki w drewnianych skrzynkach wracają na miejsce spoczynku do następnego Dia de Muertos…
Czyszczenie kości to w miasteczku wielowiekowa tradycja, chociaż nikt nie wie dokładnie, kiedy się rozpoczęła. Gdy ktoś umiera najpierw odbywa się tradycyjny pochówek w grobie, jednak po trzech latach grób jest otwierany, a kości są wyciągane i czyszczone, a następnie umieszczane na cmentarzu w drewnianych pudełkach ułożonych na półkach podobnie jak urny w kolumbarium. Tam, w listopadzie, a w zasadzie z końcem października każdego roku rytuał czyszczenia jest powtarzany. Według Majów z Pomuch wierzy, że ciało i dusza leżące pod ziemią potrzebują ‘ik’, czyli wiatru oraz powietrza i właśnie dlatego po trzech latach zmarli pokazują się w śnie swoim bliskim, dając tym samym znak, że już czas aby ich odkopać… Śmierć w Meksyku nie jest tematem tabu - jest ona traktowana jako początek kolejnego etapu, więc żywi dbają o umarłych tak samo jak za życia, wiedząc, że teraz są w lepszym świecie…
Oczywiście po oczyszczeniu szczątków bliskich mieszkańcy Pomuch kultywują także pozostałe meksykańskie tradycje, czyli podobnie jak inni Meksykanie, ustawiają w swoich domach na Dia de Muertos ołtarzyki z ulubionymi potrawami i napojami swoich zmarłych najbliższych.
Miasteczko słynie także z wyrobu nadziewanego chleba, więc gdy nadszedł zmierzch uznaliśmy, że czas opuścić niesamowity cmentarz i poszliśmy spróbować chleba zmarłych w jednej z lokalnych piekarni ‘La Huachita’, którą zdobił niesamowity mural… Żegnamy niesamowite miasteczko Pomuch :)

Cmentarz w Pomuch

 Mural piekarni w Pomuch :)

Już po zmroku wyruszyliśmy do CAMPECHE aby nocnym autobusem ruszyć dalej...

 Campeche

FILM: ALE MEKSYK...

Meksykańska wyprawa była przygotowana i prowadzona przez Adventure Tess - polecamy!!!
Adventure tess

POLECANE ARTYKUŁY:

 ajusco

Palenque - dżungla i ruiuny Majów

Dia de los Muertos - Oaxaca

Kanał Koryncki