Na południu Albanii wśród gór i kamiennych wiosek przypominających Kaukaz, a nawet mostów z czasów Imperium Osmańskiego leży magiczna Dolina Zagoria. Zapraszamy na relację z trzydniowej wędrówki przez dzikie góry i nieznane szlaki Zagorii - to było prawdziwe odkrywanie nieznanego...
Wieczorem, po jeździe z masywu Bureto dotarliśmy do wioski Peshtan skąd rankiem następnego dnia wyruszylismy na trekking. W Peshtan zatrzymaliśmy się u pani Miry i jej sąsiadów. To znakomita przewodniczka, zielarka i kolekcjonerka, bo jej dom to prawdziwe muzem pełne militariów z czasów wojny włosko-greckiej. Z wioski wędrowaliśmy w górę docierając do przysiółka Kala w którym odwiedziliśmy jedynego mieszkańca Ilira. Gospodarz nas ugościł i uraczyliśmy się lokalną rakiji i świeżymi winogronami :) Potem zaś przechodząc przez kamienny most Ura e Kalasë z czasów osmańskich dotarliśmy do wioski kamiennej Limar, która bardziej przypomina Kaukaz niż Europę. Nocowaliśmy w pobliskim Leskaj u Keli i Keliego, którzy uraczyli nas prawdziwymi przysmakami na kolacji pod drzewami granatu i fgowca :) Jeszcze długo w nocy przed naszym "apartamentem Hilton" celebrowaliśmy nasz pierwszy dzień w Dolinie Zagoria :)
Po nocy w Leskaj i oczywiście porządnym śniadaniu pożegnaliśmy naszych gospodarzy i ruszyliśmy do wioski Doshnice. Podziwialiśmy tam zawieszone na płotach maskotki i czaszki chroniące przed złym okiem zwane dordolce. Przygoda i klimat jak z 'Opowieści o Wiedźminie' - lepiej po zmroku nie wychodzić tu za wioskę :) A swoją drogą ciekawe czy dordolce, które strzegą od złego oka potrafią też ochronić przed złym językiem – bardzo przydałby nam się taki… Z wioski do pobliskiego wodospadu było już całkiem blisko, a po zejściu nad wodospad odwiedziliśmy pszczelarzy w Doshince, ale bez rakiji się i lokalnych smakołyków nie obeszło ;) Dobrze, że do punktu gdzie czekał na nas albański offroad było już niedaleko – doszliśmy tam wśród otaczających nas "tatrzańskich" krajobrazów, a potem szaloną jazdą przez zagoriańskie pustkowia, część mercedesem „beczką”, a część na pace dotarła do kolejnego noclegu w wiosce Sheper.
Kolejny dzień to prawdziwa górska wyrypa z Sheper przez przełęcz Dhembelit na wysokości 1468m n.p.m. do położonego w dolinie Vjosy (największej nieuregulowanej rzeki na Bałkanach) miasta Permet. Do podejścia doliną mieliśmy 650m, a na chętnych czekał jeszcze jeden z sąsiednich widokowych ale nienazwanych szczytów, który zdobyła grupa ochotników pod wodzą Wojtka Gąsienicy-Mikołajczyka i w sumie zrobiło się z tego 1000m w górę :) Z zejściem było jeszcze lepiej – strome i długie bo łącznie ze szczytem około 1600m w dół… Ale po drodze udało nam się zobaczyć cerkiew w Leus – to podobno jedna z najpiękniejszych zabytkowych cerkwi w Albani! Późnym popołudniem dotarliśmy do naszego hotelu w Permecie położonego nieopodal wysokiej na 42m Skały Miejskiej. Wieczorem zaś klasyka: najlepsza rakija, wędzona wołowina z grzybami, szpinak, bakłażany, i typowo regionalne tradycyjne danie kuchni albańskiej fergese czyli połączenie pieczonych warzyw i sera – pycha! I nie było, że restauracja, że zamawianie z karty – o nie, nie - pani Eranda zawsze wiedziała lepiej czego Ci potrzeba :) W Zagorii życie ma smak!!!
Z Permetu wyruszyliśmy samochodami do wioski Strembec skąd było około 1,5 godziny podejścia wśród stromych, górskich ścian do pięknego wodospadu Sopot… Tak – Sopot to nie tylko nasz nadmorski kurort ;) Po zejściu w agroturystyce we wiosce Strembec czekał na nas lunch – chociaż należałoby go raczej nazwać „albańska uczta” :) Po wędrówce do wodospadu Sopot udaliśmy się do znanych od czasów osmańskich ciepłych źródeł Bënjë. Wody termalne Bënjë to źródła siarkowe wypływające z głębokich pęknięć tektonicznych po obu stronach kanionu Lengarica. Znajduje się tam 6 źródeł typu chloro-sodowo-wapniowego, których woda ma temperaturę 22-28°C, a każde źródło ma inne właściwości terapeutyczne w i pomaga w leczeniu chorób zatok, żołądka, nerek i reumatyzmu. Tam także na początku kanionu znajduje się most z czasów osmańskich wybudowany w XVIII wieku, a także niezliczone prehistoryczne jaskiniowe osady w jego obrębie. Zaliczenie kąpieli w kilku z tych źródeł po kilkudniowym trekingu było obowiązkowe :)
Albańska Dolina Zagoria to europejski koniec świata... W zagoriańskich wioskach czas się zatrzymał, nie da się tam dojechać, ale wszędzie czekała na nas gościnność mieszkańców, genialne jedzenie i domowa rakija ;) W górach podziwialiśmy kilkusetmetrowe ściany na których nie ma ani jednej drogi, były bunkry Envera Hodży, stare cerkiewki, wodospady, kamienny most i wioski jak z Kaukazu - jednym słowem POEZJA...
Na górską przygodę w Albanii wybraliśmy się z Highaway - Górskim Biurem Podróży :)
Polecamy trekking w Kraju Orłów!!!
ZAPRASZAMY NA FILM: ALBANIA - W KRAJU ORŁÓW
Spodobał Ci sie artykuł - nasza strona jest niekomercyjna i jak na razie jesteśmy jej jedynymi sponsorami ;) Ale możesz wesprzeć nas w prowadzeniu bloga stawiając symboliczną kawę i będzie miejsce na serwerze na kolejne fotki i teksty :) DZIĘKUJEMY!!!
POLECANE ARTYKUŁY: