Pierwsza część relacji z Iranu - to głównie Teheran z jego największymi atrakcjami - m.in. Muzeum Klejnotów, a także krótki treking w górach Alborz na leżący w granicach Teheranu Tochal Peak 3962m n.p.m. Udało sie także dotrzeć na Polski Cmentarz w Teheranie z okresu drugiej wojny światowej.
TEHERAN I GÓRY ALBORZ
PAŁAC SAADABAD
Pałac zbudowany przez irańską dynastię Pahlavi w obszarze Teheranu Shemiran, obecnie oficjalna rezydencja Prezydenta Iranu, która tak naprawdę sąsiaduje z Saadabad. Kompleks najpierw był zamieszkiwany przez monarchów i rodzinę królewską Qajar w dziewiętnastym wieku. Po rozbudowie kompleksu w 1920 roku zamieszkał tam Reza Shah. Jego syn, Mohammad Reza Pahlavi zamieszkał tam w 1970s. Po irańskiej Rewolucji, kompleks stał się muzeum. Zespół pałacowy i budynki są muzeami, w których zwiedzający goście mogą podziwiać bogatą historię Iranu, a wszystko w otoczeniu pięknego parku gdzie można sobie odpocząć. Niestety nie wszędzie w zespole pałacowym można fotografować - ale w Białym Domu tak :) To jedno z miejsc, które trzeba zobaczyć w Teheranie.
Źródło: Wikipedia
CMENTARZ POLSKICH UCHODŹCÓW
Polski Cmentarz w Teheranie znajduje się we wschodniej części miasta. Są na nim pochowani uczestnicy przemarszu wojsk gen. Władysława Andersa z Armii Polskiej w ZSRR z Rosji przez Iran na Bliski Wschód, a następnie do Europy. Na cmentarzu tym pochowano 1937 osób, w tym 409 wojskowych. Po ewakuacji z ZSRR w Iranie znalazło się ponad 115 000 Polaków, w tym około 25 000 cywilów, wśród których 13 000 to dzieci. Na ulicach Teheranu język polski był zjawiskiem powszednim. Polscy uchodźcy otwierali sklepy, kawiarnie, restauracje, pracowali w bazach amerykańskich i brytyjskich. Kilkaset kobiet powychodziło za mąż za Persów i pozostało w Iranie na stałe. Wielu uchodźców chorowało na malarię, tyfus, dyzenterię i inne choroby.
"Po powrocie do Teheranu musiałem się zająć najgorliwiej szpitalami i obozami dla ludności cywilnej. Największym nieszczęściem był często beznadziejny stan zdrowia przybywających. Nieraz już po przybyciu do Teheranu ludzie umierali wskutek wycieńczenia i długotrwałego głodu podczas dwuletniego pobytu w Rosji sowieckiej. W ciągu kilku tygodni las, przeszło tysiąca krzyży, pokrył cmentarz polski w Teheranie. Zmarł także mój adiutant i serdeczny przyjaciel sprzed wojny porucznik Zygmunt Kostakiewicz, któremu cudem udało się wydostać z łagrów sowieckich" – pisał po latach generał Władysław Anders.
Na cmentarzu znajduje się dwudzielny cokół na którym umieszczona jest tablica pamiątkowa z polskim napisem: Pamięci Wygnańców Polskich, którzy w drodze do ojczyzny w Bogu spoczęli na wieki 1942-1944. Łącznie na obszarze Iranu zmarło w czasie wojny ponad 3500 Polaków, w tym 611 wojskowych. Największe (poza Teheranem) nekropolie polskie znajdują się w Pahlevi, Isfahanie i Kazwinie.
Nasza podróż na cmentarz trwała dość długo - podjeżdżali z nami przygodni przechodnie wskazując drogę, pytaliśmy taksówkarzy, kierowców... udało się dotrzeć - myślę, że i dla moich perskich przyjaciół to była lekcja historii ich miasta :) Sam cmentarz jest zadbany i dobrze utrzymany - do wglądu na miejscu jest alfabetyczna lista nazwisk z oznaczeniem numeru kwatery, a także pamiątkowa księga do której można się wpisać.
Źródło: Wikipedia
Film: Jazda w Teheranie :)
MECZET EMAMZADEH I BAZAR TAJRISH
W północnej części miasta nieopodal Tajrish Square znajduje się stary bazar tajrish z meczetem mauzoleum Immama Zadeh Sāleh, syna Twelver Shī‘ah Imām, Mūsā al-Kādhim. Jest to jedno z najpopularniejszych sanktuariuw w północnym Teheranie. Oczywiście spacerowaliśmy po halach targowych - wielka ilość oferowanych towarów - mnóstwo kolorów, owoców w każdej postacji, wiele rodzajów herbat, a wszystko w uliczkach i oczywiście w okolicach meczetu.
Źródło: Wikipedia
DARBAND
Darband to jeden z najpopularniejszych górskich "punktów wypadowych" i takie perskie Krupówki. Dzisiaj leży w granicach miasta, ale jeszcze niedawno był górską wioską. Tutaj rozpoczynają się szlaki w masyw Tochal i w to miejsce w które przychodzą wypocząć całe rodziny z dziećmi. Chodnikiem prowadzącym pod góre mija się mnóstwo knajpek, restauracji i malutkich herbaciarni, w których można napić się tego tradycyjnego irańskiego napoju, coś zjeść, a do tego zapalić shishę :) Ścieżka ukazuje wspaniałe widoki, raz po raz przecina strumień którego wąwozem się wspina, to znów chowa się gdzieś między skałami. Sklepiki i restauracje zostały wkomponowane w otaczający krajobraz - znajdziemy tutaj także ławy z dywanami do siedzenia na środku strumienia. Dzielnica także po zachodzie słońca żyje własnym życiem - jest tutaj mnóstwo ludzi. Zasiedliśmy w jednej z restauracyjce w górnej części - na wygodnej tahcie, czyli jakby dużym łóżku umieszczonym na wysokich nogach na środku strumienia i raczyliśmy się herbatą :). Tego dnia do domu wracaliśmy metrem. Podziemna kolej w stolicy Iranu bije na głowę swój warszawski odpowiednik. Cztery linie, przecinające w różnych kierunkach miasto. Obowiązuje częściowa segregacja płciowa. Pierwszy i ostatni wagon zarezerwowane są wyłącznie dla kobiet. Mężczyznom wstęp jest tam wzbroniony, o czym przypominają napisy w farsi i angielskim. No cóż - tutaj akurat ten zakaz złamałem... jadąc z Farah i Ghazale - na poczatku w wagonie było trochę szumu ale się uspokoiło :) Kobiety mogą jednak, jeśli zechcą, podróżować w męskich wagonach. Żeńskie wagony są całkiem dogodnym rozwiązaniem - gdy w męskiej części wszyscy jadą ściśnięci jak śledzie - tutaj jest spokój :). To także miejsce obnośnej sprzedaży - Panie mogły tu nabyć,kolczyki, bransoletki, spinki, szale, lakiery do paznocki etc.
MÓJ PIERWSZY CZTEROTYSIĘCZNIK - TOCHAL PEAK
Tochal to masyw górski w paśmie gór Alborz (Elburs) rozciągający się na ok. 12km ze wschód na zachód w granicach Teheranu - w jego północnej części. Na jego zboczu znajduje się wiele wierzchołków, z których najbardziej uczęszczane to najwyższy Tochal Peak 3962m i Kolakchal Peaks 3351m i 3330m n.p.m.
Źródło: http://outdoor.org.pl/?p=873
Szlak pieszy rozpoczynia się w Darband (wcześniej już opisanym) na wyskości ok. 1700m n.p.m. My z Safarem wystartowaliśmy o godzinie 5 rano i już był problem aby zaparkować (w piątki czyli irańska niedzielę dużo osób wyrusza w góry). Po około trzech godzinach wspinaczki częściowo z Teheranem w tle, a częściowo już stromszym zabezpieczonym linami poręczowymi szlakiem (solidnie przygotowanymi) doszliśmy do schroniska Shirpala Hut - tutaj szlaki sie rozdzielają - część osób schodzi w dół, część ruszana na Tochal Peak, jeszcze inni na Kolakchal - my poszliśmy jeszcze innym wariantem. Po krótkiej przerwie na posiłek w Shirpala Hut podeszliśmy jeszcze kawałek w górę droga "noprmalną", a następnie odbiliśmy od szlaku w kierunku zachodnim i trawersując Tochal Peak dotarliśmy do stacji piątej telecabin (czyli kolejki linowej). Przy szlaku tego trawesu znajduje się kamień na pamiątkę epidemii cholery w Teheranie w 1846 roku. Tekst na kamieniu brzmi:
AU TEMPS DU CHOLÉRA LE COMTE DE SARTIGES
ET LES FRANÇAIS DE TÉHÉRAN
DANS CE RAVIN PIERREUX AU BORD DES SOURCES VIVES
AUDESSUS DU FLÉAU ONT ÉTABLI LEUR CAMP.
20 AOÛT 1846.
LE GÉNÉRAL BARTH. SEMINO
J. P FERRIER OFFICIER DE CAVALRIE
H. VIDAL JD NICOLAS
D. r JAQUET
Kamień z inskrypcją
W tłumaczeniu: "Podczas epidemii cholery w okręgu Sartiges, francuzi z teheranu, przy tym kamieniu u źródeł Vices założyli swój obóz. 20 sierpnia 1846". Do kamienia najłatwiej trafic od piątej stacji kolejki linowej idąc do schroniska Shirpala Hut. Przy piątej stacji kolejki linowej jest taras z pięknym widokiem na Teheran i duża sala gdzie można sie posilić. W weekendy jest tu zawsze pełno - ludzie wjażdżają tu odpocząc od miejskiego smogu. Ze stacji piątej wjechaliśmy kolejka do stacji siódmej - a ze stacji siódmej podejście na szczyt Tochal zajęło nam około pół godziny. na szczycie znajdują się dwa schrony: kamienny i stalowy, a tego dnia była tam pełno ludzi. Nie myślałem, że tylu Persów wybiera się na górskie szlaki i to praktycznie w każdym wieku i płci... W schronie na szczycie spotkaliśmy przyjaciela Safara - Mansura. Po wspólnych zdjęciach rozpoczeliśmy wspólne zejście drogą normalną do Amiri Shelter 3387m n.p.m. (zwanego również Black Rock) i dalej do rozejścia się szlaków nad schroniskiem Shirpala. Amiri Shelter (w-g inforacji od Safara i Mansura) został ufundowany przez rodziców pewnego studenta Amira, który w tym miejscu zginął przez zamarznięcie - szlak wydaje sie prosty, ale od Black Rock (Amiri Shelter) na szczyt jest całkowicie odsłonięty i zmienna pogoda, a przede wszystkim silny wiatr zbiera tutaj śmiertelne żniwo. Nas podczas tej jednodniowej wspinaczki w masywie Tochal spotkało i upalne słońce, ichmury i deszcz, silny wiatr, a nawet grad... Nasza trójka przy zejściu ominęła schronisko i poszliśmy na zachód czasami szlakiem, a czasami poprostu zboczem w obsuwającym sie piargu (jak powiadzał Mansur - nie zawsze najprostsza droga jest najlepsza...) - stację piątą kolejki zostawiliśmy nieco w górze i łagodnym zejściem dotarliśmy z powrotem do Darband. Całość zajęła nam około 11 godzin. Wejście na Tochal to ciekwa wyprawa i świetna aklimatyzacja przed wyższymi celami w Iranie :)
Źródło: outdoor.org.pl, Wikipedia
MUZEUM KLEJNOTÓW - SKARB IRANU I ... AMERYKAŃSKA AMBASADA
Tego dnia dziewczyny miały coś do załatwienia na uniwersytecie - miałem więc okazję zobaczyć uniwersytet w Teheranie i gdyby nie charakterystyczny ubiór nie dostrzegłbym różnycy w stosunku do naszych uczelni :) Później pojechaliśmy w okolice dawnej ambasady amerykańskiej - udało mi się zrobić parę zdjęć, ale pierwszy raz podczas tego wyjazdu było nerwowo... (Safar zrobił zdjęcie murala, ale wyszło jak wyszło) i na spacer deptakiem na zakupy i jak zwykle lody pistacjowe. na koniec zostało Muzeum Klejnotów - tu, wśród skarbów zgromadzonych przez władców Persji, można zobaczyć największy różowy diament świata Darya-ye Nur oraz klejnoty koronne dynastii Pahlawi - must see! Jak przystało na skarb Iranu muzeum mieści sie budynku Banku Iranu - nie można tam robic fotografii, a te poniżej pochodzą ze strony cbi. W szatni przed wejściem należy zostawić wszystko: plecaki, aparaty, telefony komórkowe etc. Po drodze dwa razy przechi się przez bramki bezpieczeństwa jak na lotnisku. Przed wejściem do głównej sali znajduje się jeden z największych skarbów Iranu czyli Pawi Tron. Na samej sali panuje półmrok, światła oświetlają tylko w gabloty, w których zaprezentowane są histroryczne skarby z najdroższych i najcenniejszych kamieni na świecie. Wewnątrz są angielsko i niemiecko języczni przewodnicy i można się dołączyć do jakiejś grupy - warto z tego skorzystać, ponieważ każdy ze skarbów kryje za sobą unikalną historię, która opisano na gablotach. Do największych skarbów muzeum należą:największy diament na świecie czyli „Morze Światła”, bardzo rzadki, bo różowy ważący około 182 karatów, korona dynastii Pahlavi czy tiara Noor-ol-Ain, w której znajduje się również jeden z największych różowych diamentów. Wrażenie jest ogromne i muzeum jest jednym z tych miejsc, do których należy się udać będąc w Teheranie. Więcej o muzeum znajdziecie na stronie http://www.cbi.ir/page/1475.aspx.
Kilka fotografii z Muzeum Klejnotów - źródło www.cbi.ir
© Flickr - mural przy dawnej ambasadzie USA w Teheranie
I NA KONIEC IRAŃSKIE PRZYSMAKI...
من دوستان ایرانی متشکرم!
POLECANE ARTYKUŁY: