Puszcza Romnicka nazywana też "polska tajgą" leży na terenie Obwodu Kalinigradzkiego oraz północno wschodniej Polski i jest przecięta granicą z Federacją Rosyjską - my wybraliśmy najlepszy sposób na zwiedzanie polskiej części - rower :)
Puszcza Romincka to kompleks leśny, którego około 2/3 powierzchni leży na terenie Obwodu Kaliningradzkiego, pozostała zaś część znajduje się w północno-wschodniej części Polski na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Ze względu surowy klimat oraz na duży udział świerka w puszczańskim drzewostanie Puszcza Romincka nazywana jest „polską tajgą”. W jej krajobrazie przeplata się sporo wzgórz, zagłębień wytopiskowych oraz dolin niewielkich rzek o podgórskim charakterze. W licznych miejscach gdzie przez większą część roku występuje wysoki poziom wody gruntowej wykształciły się olsy i bagienne lasy, a w zagłębieniach i zabagnionych odcinkach dolin rzecznych występują torfowiska. Obszar puszczy po polskiej stronie granicy jest dośc rozległy dlatego zdecydowaliśmy się na czerwony szlak rowerowy "Śladami Romnickiego Jelenia" - a pedałowanie rozpoczęlismy w Stańczykach.
Stańczyki to niewielka, ale pięknie położona wieś, która słynie z mostów kolejowych z początku XX wieku. Oba mosty zostały wzniesione nad rzeką Błędzianką na dawnej linii kolejowej Gołdap-Gusiew według projektu włoskich architektów i z racji swojego wyglądu zwane są też "Akweduktami Północy". Są to najwyższe mosty tego typu w Polsce wysokość 36,5m i długość 190m - każdy most ma pięć przęseł o 15-metrowych łukach oraz smukłe filary, a całość konstrukcji wykonano z żelbetu. Tylko jeden z mostów, a mianowicie północny był użytkowany - wzniesiony w latach 1912-1914, obsługiwał ruch kolejowy do 1944 roku. Most południowy wznoszono w latach 1923-1926, ale nigdy nie był użytkowany. W roku 1945 tory kolejowe rozebrane przez oddziały Armii Czerwonej. Obecnie mosty są własnością prywatną, znajdziecie tam bezpłatny parking i stoiska z pamiatkami, a wstęp na mosty wymaga niewielkiej opłaty. Po obejrzeniu mostów wyruszyliśmy na szlak, ale w Stańczykach warto się jeszcze zatrzymać przy wieży widokowej, aby zobaczyć z galerii na poziomie 15m na polodowcowe krajobrazy okolic Stańczyk, głęboką rynnę doliny Błędzianki oraz jeziora Tobellus Duży i Mały, no i ocziwiście mosty :)
Na kolejną przerwę w pedałowaniu szlak z przygodami (było nawet przenoszenie rowerów przez jakieś bagno) zaprowadził nas do niewielkiej wsi Kiepojcie. Znajduje się tam wiadukt nad wiejską szutrową drogą - cała jego konstrukcja została wykonana z żelbetu, a łuki przęseł zostały wylicowane czerwoną cegłą.
Mosty w Botkunach znajdują się w pobliżu miejscowości Botkuny... Były one częścią przedwojennej linii kolejowej łączącej Gołdap i Gąbin (Gusiew). Dwa trzyprzęsłowe wiadukty łączące brzegi doliny rzeki Jarki maja około15 metrów wysokości i 50 metrów długości. Są także zaprojektowane przez włoskich architektów i w całości wykonane z żelbetu w stylu rzymskich akweduktów. Jeszcze w 1940 roku trasą Gołdap - Żytkiejmy kursowały aż cztery pary pociągów, ale w połowie 1944 roku, po zajęciu tych terenów przez wojska radzieckie tory kolejowe zostały rozebrane przez Armię Czerwoną i wywiezione na wschód, gdzie na pewno je dobrze zagospodarowano... Nie jest łatwo do nich trafić, szlak poprowadził nas po dawnym nasypie kolejowym, a przez jeden z mostów przebiega piaszczysta ścieżka i dopiero na nim mozna dostrzec ogromną, betonową konstrukcję. Całość porastają gęste zarośla, a ich wielkość najlepiej podziwiać z poziomu przepływającej pod mostami rzeki.
Z Botkunów ruszyliśmy dalej na zachód w kierunku Gołdapi by za jakiś czas odbić w prawo, na północ do Jurkiszek w kierunku granicy. W Jurkiszkach już powoli rozglądaliśmy się za jakimś sklepem spożywczym, ale niestey "na trasie rzadko spotykamuy sklepy i obiekty gastronomiczne" i jak do tej pory to się sprawdzało... Za Jurkiszkami wjechaliśmy na pieknie przygotowaną drogę szutrową, która wkrótce skręciła na wschód i prowadziła idealnie prosto - równolegle do granicy z Krainą Orków (Federacją Rosyjską). Przy naszym szlaku trafiły nam się jeszcze dwie ciekawostki - a mianowicie już od XV wieku Puszcza Romincka słynęła wśród książąt litewskich, królów polskich, a następnie książąt pruskich jako doskonały teren polowań. W roku 1890 na terenie puszczy ustanowiono zamknięty rewir łowiecki dostępny wyłącznie dla cesarza Wilhelma II oraz zapraszanych przez niego gości. Te właśnie czasy upamiętniają tzw. głazy Wilhelma z inskrypcjami w języku niemieckim. W Puszczy Romnickiej po obu stronach granicy znajduje się 14 takich głazów, a my przy trasie naszego szlaku widzieliśmy najsłynniejszy z nich tzw. Głaz dwutysięczny - upamiętnia on dwutysięcznego jelenia byka strzelonego przez cesarza, zaś napis na głazie brzmi: „Darzbór! Z tej ambony Jego Wysokość Cesarz i Król Wilhelm II upolował swego 2000 jelenia szlachetnego, kapitalnego czternastaka 28 września 1912”. Drugim głazem z którym nam było po drodze to tzw. Głaz Mały zwany także ”czterodwudziestakiem” - jest to najstarszy zachowany w polskiej części puszczy głaz Wilhelma. Niemiecki napis na głazie brzmi: „Jego Cesarska Mość Cesarz Wilhelm II strzelił tu 24.9.1900 kapitalnego jelenia o 24 odnogach poroża”. I tak zatoczyliśmy na rowerach pętlę wracając do Stańczyków - jedni szlakiem przez Żytklejmy, a inni na skróty przez Błąkały - ale wszyscy spotkaliśmy się na pysznym obiedzie w Stańczykówce :)
ZAPRASZAMY NA FILM: MOSTY W STAŃCZYKACH
Spodobał Ci sie artykuł - nasza strona jest niekomercyjna i jak na razie jesteśmy jej jedynymi sponsorami ;) Ale możesz wesprzeć nas w prowadzeniu bloga stawiając symboliczną kawę i będzie miejsce na serwerze na kolejne fotki i teksty :) DZIĘKUJEMY!!!
POLECANE ARTYKUŁY: