Wyprawa w Góry Bystrzyckie częściowo po naszych śladach z 1995 roku. Zaliczyliśmy m.in. najwyższą w Bystrzyckich Jagodną 977m n.p.m., przeszliśmy WIECZNOŚĆ, meldując się wcześniej u Strażnika Wieczności, a także weszliśmy na szczyt Orlicy i do Masarykowej Chaty po czeskiej stronie.
GÓRY BYSTRZYCKIE
DZIEŃ 1
Międzylesie >> Różanka >> Jaskinia Solna Jama >> Zamek Szczerba >> Gniewoszów >> Chata na Przełęczy nad Porębą
Pierwszego dnia po nocnej podróży pociągiem do Wrocławia, a następnie po przesiadce dotarliśmy do Międzylesia. Tam zrobiliśmy zaprowiantowanie (plecaki niebezpiecznie zyskały na wadze) i pobieżne poszukiwania taksówki aby uniknąć odcinka asfaltu do Różanki. Taksówki nie udało się namierzyć, ale udało się dowiedzieć, że w Międzylesiu jest tylko jedna... Asfalt nie okazał się taki straszny, przez Różankę doszliśmy do Solnej Jamy. Przed wejściem do jaskini ustawiono teraz ławy i stoły, tylko wewnątrz nie było już skamielin, których 14 lat temu było tam wbród. Z jaskini dalej niebieskim szlakiem ruszyliśmy do zamku Szczerba. Przed zamkiem postawiono wiatę dla turystów - niestety mocno zaśmieconą. Zamek Szczerba prawdopodobnie powstał w drugiej połowie XIV wieku, a jego usytuowanie ściśle związane było z potrzebą kontroli szlaku handlowego wiodącego z Pragi przez Przełęcz Międzyleską w kierunku Kłodzka. Szczerba należy do grupy tych pechowych zamków, których byt zakończył się po ledwie kilkudziesięciu latach funkcjonowania. Koniec nastąpił prawdopodobnie w 1428 w związku z wybuchem na południu powstania husyckiego - i to właśnie oddziałom husyckim przypisuje się zniszczenie warowni ogniem artyleryjskim podczas zbrojnego pochodu na Śląsk. Informacja ta jednak nie ma żadnego potwierdzenia w źródłach. W 1433 roku pojawia się natomiast notatka o Bernardzie, panu na Szczerbie, który w tym czasie już przypuszczalnie nie żył. Niezależnie jednak od tego kiedy i przez kogo twierdza została zburzona, pewne jest, iż pod koniec XV wieku była już niezamieszkaną ruiną stanowiącą tytuł feudalny i będącą nominalnym ośrodkiem dóbr gnielińskich. Rozebrano ją częściowo w 1769, uzyskany w ten sposób materiał wykorzystując do budowy browaru we wsi Różanka. W XIX stuleciu właścicielami ruin byli m.in. hrabia von Magnis oraz księżna Marianna Orańska (ta, która kazała zbudować pałac w Kamieńcu Ząbkowickim). W latach 1986-1991 na terenie zamku prowadzono badania archeologiczne, podczas których odkryto niemal cały zarys części mieszkalnej oraz znaczne odcinki murów obwodowych (źródło: www.zamkipolskie.com). Ze Szczerby pokonaliśmy około 3 kilometrowy odcinek asfaltem idąc przez Gniewoszów. Było pod górkę, a upał był piekielny - tak że na kulminacyjnym punkcie widokowym nad Gniewoszowem w miejscu gdzie szlak odbija z asfaltu na Poniatów zrobiliśmy odpoczynek z krótką drzemką... Idąc w kierunku Poniatowa po drodze minęliśmy miejsce gdzie biwakowaliśmy 14 lat temu, ale w miejscu dawnych ruin gospodarstwa powstał nowy dom. Zatrzymaliśmy się w Chacie na Przełęczy położonej tuż poniżej przełeczy nad Porębą. Polecamy wszystkim to miejsce - CHATA NA PRZEŁĘCZY.
DZIEŃ 2
Chata na Przełęczy >> Jagodna >> Przełęcz Spalona >> Osmelakowa Dolina
Drugiego dnia ruszyliśmy na Jagodną 977m n.p.m. - szlak wznosił się łagodnie przez wysoki las. Już po drodze pojawił się przelotny deszcz i na szczycie nie zabawiliśmy zbyt długo - zaciągnęło się i powiało. Zrobiliśmy kilka zdjęć z drewnianą amboną widokową i zeszliśmy do schroniska 'Jagodna' na przełęczy Spalonej. Ponieważ padało zrobiliśmy tu przerwę obiadową :) Padały pewne sugestie aby tu zanocować - ale pora była dość wczesna, a i przy zamawianiu obiadu nie obyło się bez zgrzytów - chyba trochę przeszkadzaliśmy bo nie zamówiliśmy wszystkich dań na raz i to wywołało komentarze gospodarza na 'Jagodnej'. Po obiedzie poszliśmy więc dalej - na początku było słonecznie, ale gdy zeszliśmy do doliny szlakiem wzdłuż wyciągu orczykowego znowu mocno się zaciągnęło i już po 5 minutach lało jak z cebra. Był plan aby dojść w okolice leśniczówki Młoty, a może nawet zanocować gdzieś przed Hutą, ale przez ten deszcz morale grupy wyraźnie spadło. Zatrzymaliśmy się więc w pierwszym miejscu na które trafiliśmy - gospodarstwie agroturystycznym Osmelakowa Dolina. Na zewnątrz na przemian było słonecznie i padało. A my robiliśmy wielkie suszenie przy czynnościach towarzysko kulinarnych :)
DZIEŃ 3
Osmelakowa Dolina >> Huta >> WIECZNOŚĆ >> biwak przy Zajęczej Ścieżce
Trzeciego dnia czekała nas WIECZNOŚĆ. Wieczność - jest to jedna z najbardziej popularnych dróg w Górach Bystrzyckich. Ma około 6 kilometrów długości a różnica wzniesień nie przekracza 100 m. Trawersuje ona południowo - zachodnie stoki Łomnickiej Równi. Zaczyna się niedaleko zielonego szlaku z Polanicy do Zieleńca w pobliżu Zielonej Drogi. Na wys. 760 m n. p. m. odchodzi od wschodniego "wariantu" Drogi Zbłąkanych Wędrowców. Dalej prowadzi cały czas prosto (nie ma najmniejszego zakrętu) i prawie poziomo do rozwidlenia w pobliżu niewielkiej i prawie całkowicie opuszczonej wioski Huta. Najwyższy punkt znajduje się w pobliżu Łomnickiej Równi (jednego z najwyższych wzniesień w tej części Gór Bystrzyckich). Proste drogi są bardzo typowe dla tych gór i wiele podobnych, w tym Długa Droga (o podobnej długości), odchodzi od Wieczności. Droga na całej długości prowadzi przez lasy świerkowe regla dolnego, które zostały znacznie zniszczone w wyniku klęski ekologicznej w latach 70 - tych. Wiele z nich uschło a następnie padło ofiarą wiatrowałów. Obecnie w wielu miejscach można dostrzec "świeże" nasadzenia. Potrzeba jednak jeszcze wielu lat, byśmy mogli podziwiać zdrowy las idąc Wiecznością. Droga Wieczność jest jedną z najstarszych dróg leśnych. Dawniej miała spore znaczenie turystyczne, jednak po wybudowaniu poniżej Drogi Stanisława, utraciła swe pierwotne walory. Na początku drogi stoi wyrzeźbiony w kamieniu Strażnik Wieczności. Dawniej figura nosiła nazwę Szarego lub Kamiennego Mężczyzny (niem.: Graue Mann lub Steinerte Mann). Na figurze wyryta jest data 1872. Postawiona została w miejscu, gdzie najprawdopodobniej zginął miejscowy chłop. Rzeźba ta została około roku 1975 zniszczona, a następnie skradziona, w latach 90 dwudziestego wieku postawiono nową. Dawniej, przez wiele lat służyła wędrowcom jako drogowskaz. Ale my najpierw dotarliśmy do leśniczówki Młoty, a następnie w okolice wioski Huta. Obok Strażnika Wieczności zrobiliśmy sobie przerwę na "popas" i oczywiście sesję fotograficzną :) Później wkroczyliśmy na Wieczność - była długa i prosta... ale daliśmy radę! Z Wieczności poszliśmy w okolice Zajęczej Ścieżki i po odnależieniu jakiegoś ciurkającego strumyczka założyliśmy biwak. Popołudnie poświęciliśmy na wielkie gotowanie i odganianie się od dokuczliwych meszek. Wieczorem zaś przyszła burza - ostro lało, ale w nocy się wypadało :)
DZIEŃ 4
biwak przy Zajęczej Ścieżce >> Zajęcza Ścieżka (wersja kombinowana) >> Droga Justyny >> schronisko pod Muflonem >> Duszniki Zdrój
Czwarty dzień po śniadaniu i zwinięciu biwaku wkraczamy na Zajęczą Ścieżkę. Co było dalej można w przybliżeniu interpolować - szliśmy - nie wiemy którędy - pewne jest, że zaczęliśmy i skończyliśmy na Zajęczej Ścieżce. Tam przy drodze Justyny zrobiliśmy przerwę na suszenie namiotów. Później najpierw asfaltem, a potem leśnym szlakiem trafiliśmy do schroniska "Pod Muflonem". W schronisku nastąpiło podniesienie morale grupy przez spożycie obiadu. Na koniec dnia wylądowaliśmy w Dusznikach gdzie po poszukiwaniu noclegu trafiliśmy do "Hoteliku Sudety"
DZIEŃ 5
Duszniki Zdrój >> parking pod Sołtysią Kopą >> Orlica >> Masarykowa Chata >> Zieleniec
Piąty dzień - totalny festyn - aby uniknąć asfaltu dojachaliśmy taksówką busem na punkt widokowy - parking pod Sołtysią Kopą (piękny widok na Góry Stołowe - panorama na górze strony) i stamtąd już objuczeni plecakami weszliąmy na Orlicę. Tam przeszliśmy przez granicę na stronę czeską i praktycznie wzdłuż granicy dotarliśmy do Masarykowej Chaty. W Chacie ciemne piwo Primator i knedle - kulinarne szaleństwo! Niektórzy odmówili opuszczenia tego miejsca... Najedzenia i zadowoleni zeszliśmy do Zieleńca - po rozejrzeniu się za noclegami pozostaliśmy jednak przy schronisku Orlica (dziewczyny trochę narzekały na warunki, ale nie były w hotelu Wacuś...) i spędziliśmy tam wieczór przy telewizorze(!) z kabaretem Limo...
DZIEŃ 6
Zieleniec >> torfowisko w Zieleńcu >> Smocze Gardło >> Schronisko pod Muflonem >> Duszniki Zdrój
Szósty dzień - nasz cel to stacja kolejowa w Dusznikach. Po śniadanku z obowiązkową cebulą ruszyliśmy na torfowisko w Zieleńcu. Początkowo oznakowanie szlaku po budowie tras narciarskich jest bardzo złe - trzeba iść na azymut. Na torfowisku przegapiliśmy wieżę widokową, a potem drogą 764 przeszliśmy na Widlastą Drogę i szlak niebieski, który doprowadził nas do wąwozu Smocze Gardło, a później znowu zawitaliśmy do schroniska Pod Muflonem. Popołudniu ponownie buszowaliśmy po Dusznikach (było także gotowanie kawy na rynku), a wieczorem lądujemy na stacji, gdzie dowiedzieliśmy się (gdy przyjechał pociąg), że do Gdańska nie ma kuszetek... ale tłoku nie było :)
Kierownictwo wyprawy: Dorota i Marzena
Pozostali uczestnicy: Jurek i Adam
POLECANE ARTYKUŁY: