Kiedyś tam zdarzyły się marcowe harce w Górach Bystrzyckich, a przy tym sprawdziliśmy połaczenie lotnicze z Gdańska do Wrocławia. Nie było tak szybko jak miało być, ponieważ lot miał opóźnienie ale i tak to świetny pomysł aby się wyrwać na weekend na południe Polski :) Weszliśmy na najwyższą w tym paśmie Jagodną 977m n.p.m. i nie pierwszy już raz odwiedziliśmy Strażnika Wieczności - zapraszamy :)
Przelot: Gdańsk - Wrocław - Gdańsk RYANAIR | - 176 PLN / os. (z bagażem podręcznym 10kg) |
DZIEŃ 1: MIĘDZYLESIE - GNIEWOSZÓW
Miało być szybko, ale niestety nasz samolot z Gdańska miał spore opóźnienie, niestety to spowodowało, że spóźniliśmy się na pociąg do Międzylesia :( Dotarliśmy następnym ale w rezultacie na szlak wyruszyliśmy dopiero po czternastej. Pogoda była świetna, słoneczko przygrzewało, śniegu było jeszcze całkiem sporo, a my w dobrym tempie wędrowaliśmy niebieskiem szlakiem w kierunku Różanki. Okazałą wieżę kościelną było widać już z daleka, niegdyś Różanka była znaczącym ośrodkiem produkcji wyrobów bławatnych i właśnie z tych czasów pochodzi okazały barokowy kościół. Ale obecnie w wiosce po za kościołem można znaleźć jeden sklep i trochę zabudowań. Po uzupełnieniu zaopatrzenia w lokalnym spożywczym popszliśmy dalej - następny przystanek to Solna Jama. Solna jama to jedyna jaskinia w Górach Bystrzyckich, leży na wysokości ok. 580-590 m n.p.m. na wschodnim zboczu Czerńca, dziesięć metrów ponad korytem potoku Gołodolnik w wyrobisku starego kamieniołomu marmuru. Wbrew nazwie Solna Jama z solą nie ma nic wspólnego - podobno kiedyś mieszkańcy Różanki ujrzeli niezwykły widok: owce lizały skałę przy wejściu do jaskini sądząc, że jest na niej sól. Faktycznie przypomina ona trochę kryształy soli i z tej histoirii powstała nazwa jaskini. Weszliśmy do jaskini, która jest dość płytka, ale zaczynał się zmierzch i trzeba było ruszać dalej - przez ośnieżone pola do zamku Szczerba schodziliśmy w pomarańczowych kolorach zachodzącego słońca, a w ruinach zamku byliśmy już w ciemnościach. Historia powstania i funkcjonowania tej warowni nie jest do końca znana, nieznany jest również jego fundator, ani czas, w którym powstał w tym miejscu pierwszy zamek. Są przypuszczenia, że na miejscu obecnego zamku już na początku XI wieku istanał tu niewielki gród - było to w okresie sporów Bolesława Chrobrego z Czechami o ziemię kłodzką. Prawdopodobnie pierwszy kamienny zamek został zbudowany w późniejszym okresie przez polskich rycerzy. Zamek Szczerba związany był z dobrami królewskimi, a przed 1358 r. stał się lennem możnego rodu von Glubos i ośrodkiem państewka Szczerba. Po 1433 r. lub 1491 r. państewko to, z zamkiem i kilkunastoma wsiami otrzymała w 1538 r. jako zastaw rodzina von Tschirinhaus. Lecz wówczas zamek był już ruiną - w 1428 roku oddziały husyckie zdobyły i zniszczyły małą warownię nigdy już nie odbudowano... W ciemnościach niewiele zobaczyliśmy z serca dawnego państweka Szczerba, ale przy świetle latarek bez problemu pokonaliśmy ostatni kawałek przez las i krótki odcinej asfaltem do Gniewoszowa. Krótką chwilę zajęło nam odnalezienie Agroturystyki Wojtulanka - trafiło nam się świetne miejsce na odpoczynek w górskiej wędrówce, a pyszną kolację będziemy jeszcze długo wspominać - POLECAMY!!!
DZIEŃ 2: GNIEWOSZÓW - JAGODNA - WÓJTOWICE
Kolejny dzień zaczęliśmy od konkretnego śniadania w Wojtulance :) Później jeszcze przy słonecznej pogodzie ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem, który najpierw Autostradą Sudecka przeprowadził nas przez cały Gniewoszów, a potem polami pokytymi śniegiem do Poniatowa - oj zmieniło się tutaj od lat 90-tych... Na Przełeczy nad Porębą znowu weszliśmy na Autostradę Sudecką, a potem na długie, ale łagodne podejście na najwyższą w Górach Bystrzyckich Jagodną 977m n.p.m., które pokonywaliśmy razem z narciarzami biegowymi :) Kiedyś trudno było znaleźć szczyt, a teraz szlak szeoki jak autostrada... Pogoda niestety siadła i wieża widokowa na szczycie Jagodnej chwilami była w chmurach, ale i tak na nią weszliśmy ;) W dół ruszyliśmy razem z większym tłumem schodzącym do schroniska Jagodna na Przełęczy Spalonej, a tam zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę. W środku były tłumy i już było wiadomo dlaczego nie było wolnych miejsc na nocleg... Ale obiad był przedni i podrasował nam siły :) Ze Spalonej ruszyliśmy dalej tym razem zielonym szlakiem do Młotów, gdzie nie było niczego po za przystankiem autobusowym i niewielkim wodospadzikiem - stamtąd asfaltową drogą zeszliśmy do Wójtowic. Tam właśnie udało nam się znaleźć nocleg w Gospodarstwie Agroturystycznym Sudety :)
DZIEŃ 3: WÓJTOWICE - HUTA - POLANICA ZDRÓJ
Rankiem w Wójtowicach na śniadanie dojedliśmy wszystkie cwane zupki, które wracały z nami z różnych wyjazdów i podróżowały po świecie - spożywczego tam niestety nie było... Na początek mieliśmy do podejścia spory odcinek asfaltem do zielonego szlaku gdzie zaczynała się Droga Stanisława - nazwana tak na cześć Stanisława Chowaniaka, który w latach sześćdziesiątych XX wieku był propagatorem rozwoju turystyki w Górach Bystrzyckich. Później minęliśmy ruiny Fort Wilhelma - umocnienia wybudowane w latach 1790-95 na specjalne polecenie króla Prus Fryderyka Wilhelma II Hohenzollerna. Władca spodziewał się uderzenia wojsk cesarstwa austriackiego, dlatego postanowił zwiększyć potencjał militarny na granicy. Pracami kierowali królewski major Bonawentura von Rauch oraz kapitan inżynier Ludwig Mueller, a czasami prace osobiście nadzorował Fryderyk Wilhelm II. Jednak fort nigdy nie odegrał żadnej militarnej roli, a ostatni żołnierze opuścili go w 1806 r. Dzisiaj niewiele z niego zostało bo mieszkańcy zyskali źródło materiałów budowlanych... Na skrzyżowaniu szlaków na Wójtowskiej Równinie zeszliśmy na chwilę z Drogi Stanisława aby wkroczyć na Wieczność... Droga Wieczność jest jedną z najstarszych dróg leśnych - niegdyś miała spore znaczenie turystyczne, ale po wybudowaniu poniżej Drogi Stanisława straciła swoją popularność - kiedyś prowadził nią szlak PTTK, a teraz wiedzie Drogą Stanisława... Na początku Wieczności stoi wyrzeźbiony w kamieniu Strażnik Wieczności - dawniej, przez wiele lat służył wędrowcom jako drogowskaz, a dzisiaj przy tej rzeźbie kończy się szlak zielony. Przyszliśmy aby go zobaczyć - kiedyś figurę nazywano Szarym lub Kamiennym Mężczyzną (Graue Mann lub Steinerte Mann). Na rzeźbie wyryta jest data 1872 i została postawiona w miejscu, gdzie prawdopodobnie zginął miejscowy chłop. Kamienna postać została około roku 1975 zniszczona, a następnie skradziona..., ale w latach 90 dwudziestego wieku postawiono nową. Zimową porą oprócz nas na Wieczności nie było nikogo i krótkiej sesji fotogaficznej ze Strażnikiem wróciliśmy do skrzyżowania szlaków na Wójtowskiej Równinie skąd tym razem szlakiem żółtym Drogą Stanisława do Polanicy Zdrój. Pokonując wiele leżacych na szlaku wiatrołomów najpierw dotarliśmy do grobu Friedricha Werde - był on inicjatorem budowy przebiegającego około 20 metrów od jego grobu leśnego traktu, prowadzącego w kierunku Huty (Huttengut — „hutniczy majątek"), który został wybudowany w latach 1933 - 1934) i przed wojną nosił nazwę Forstmeister Wrede Weg (Gościniec Leśniczego Wrede’go), a dzisiaj to Droga Stanisława. Potem minęliśmy Pokrzywno, gdzie znowu spotkaliśmy się za szlakiem zielonym i wkrótce zakończyliśmy nasz krótki, górski wypad na dworcu kolejowym w Polanicy Zdrój. Popołudniowym pociągiem trafiliśmy do Wrocławia, gdzie jeszcze długo w noc delektowaliśmy się lokalnym piwem co zakończyło się poręczowaniem do hotelu ;) Ale udało nam się zdążyć na poranny lot do Gdańska :)
Podczas porannego powrotnego lotu mieliśmy piękne widoki na Gdańsk!!!
Dobrze jest tak zacząć poniedziałek po weekendzie :)
Spodobał Ci sie artykuł - nasza strona jest niekomercyjna i jak na razie jesteśmy jej jedynymi sponsorami ;) Ale możesz wesprzeć nas w prowadzeniu bloga stawiając symboliczną kawę i będzie miejsce na serwerze na kolejne fotki i teksty :) DZIĘKUJEMY!!!
POLECANE ARTYKUŁY: